czwartek, 29 stycznia 2015

Tanie a dobre vol. 3: Rihanna - Reb'l Fleur



Mimo końcówki stycznia, zima się jeszcze nie rozhulała na dobre (w chwili, gdy to piszę jest 5 stopni powyżej zera), ale gdy już naprawdę zacznie pizgać złem, utoniemy w szarej, pośniegowej brei, a promienie słońca staną się jedynie dalekim wspomnieniem, każdy dotyk lata będzie na wagę złota.

W te szare, przygnębiające dni tęsknota za wakacjami jest tak potężna, że szukam pocieszenia we wszystkim - książkach, filmach, muzyce i oczywiście w perfumach.

Za piosenkarką nie przepadam, celebryckich zapachów poza paroma wyjątkami nie lubię, flakon Reb'l Fleur jest po prostu obrzydliwie kiczowaty, a mimo to zapałałam miłością do tych perfum od pierwszego niucha. Mijają dni, miesiące, a ja nadal zachwycam się tym egzotycznym ulepem. Wysączyłam już kilka dużych odlewek  i zakupiłam flakon o pojemności 100ml - wiem, że zużyję go z przyjemnością.

Perfumy chciałabym polecić wszystkim fanom tropikalnej egzotyki - to wrażenie jest tak intensywne, że chyba nigdy nie uda mi się znaleźć czegoś lepszego w tej kategorii. Przywołują one silne skojarzenia związane z upalnymi wieczorami przy karaibskich rytmach, kwiatami tiare wpiętymi we włosy oraz słodkimi, kolorowymi drinkami. Warto tu jednak zaznaczyć, że mimo wyraźnej obecności kokosa i cytrynowej wanilii, perfumy te ciężko zaliczyć do kategorii gourmand. Jeśli spodziewacie się przesłodzonego deserku, owocowego drinku lub escadowego kompociku - zły adres. To naprawdę seksowne, uwodzicielskie perfumy nie budzące żadnych spożywczych skojarzeń. Jest to o tyle dziwne, że wymienionej w nutach tuberozy - nie wyczuwam. Prawdę mówiąc nie znalazłam w Reb'l Fleur żadnego fleur, dzięki czemu zapach nie wpada w tak mocno wyeksploatowaną dziedzinę fruity florali. Owszem perfumy są słodkie i mocne, kobiece, ale ani trochę wyzywające. Bardzo podoba mi się równowaga, którą udało się twórcom zachować, zwłaszcza, że zazwyczaj celebryckie zapachy mocno przechylają się na kiczowatą, przesłodzoną i słabą jakościowo stronę.

Stosunek jakości do ceny - szałowy. 100ml można zakupić już za ok kilkadziesiąt złotych i będą to naprawdę dobrze wydane pieniądze. Mimo mało ambitnych nut, wszak kokos i wanilia nie są szczytem wyrafinowania, nie czuć tu "taniości", "tandety". Gdy widzę w składzie kokos, zawsze boję się syntetycznego powiewu wprost z samochodowego odświeżacza. Tu na szczęście udało się tego uniknąć i Reb'l Fleur pachnie o wiele lepiej, "drożej" niż choćby ostatnie Escady.

Warto też wspomnieć o znakomitej trwałości i projekcji. Perfumy nie tylko ciągną się metrowym ogonem za nosicielką, ale i cieszą swą obecnością na skórze przez co najmniej 10 godzin. Dlatego, jeśli szukacie niebanalnego poprawiacza nastroju za nieduże pieniądze - gorąco polecam Reb'l Fleur by Rihanna. Tanie a znakomite!

PS Ale flakon jest po prostu ohydny...

Stworzone w 2010 przez Caroline Sabas i Marypierre Julien.
Nuty zapachowe:
śliwka, brzoskwinia, czerwone jagody
tuberoza, fiołek, kokos, hibiskus
piżmo, paczula, wanilia, żywica bursztynowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz