wtorek, 29 lipca 2014

Szkoła uwodzenia: La Perla - J'aime



Moja przygoda z J'aime by La Perla rozpoczęła się w 2008 roku. Już zawsze będę pamiętać moment, gdy w Douglasie w Galerii Bałtyckiej powąchałam flakonik, szumnie reklamowany jako najgorętsza nowość. Psiknięcie na nadgarstek; pierwszy niuch - zapowiadał się obiecująco, słodkie owoce - truskawki, poziomki, może maliny. Powąchałam rękę ponownie i cały zachwyt zniknął. Poczułam zapach sfermentowanych truskawek, truskawkowego, archaicznego odświeżacza do toalet w formie galaretki ukrytej w obrzydliwym plastikowym pojemniczku.

Mimo tej traumy, nie odpuściłam. Wielokrotnie testowałam J'aime, zdobywając kolejne próbki i odlewki. Przekonałam się, że sfermentowane truskawki były jedynie kaprysem mojej skóry. Teraz, gdy czuję na sobie tę odrobinę kwaskowatą, pudrową słodycz, mam w głowie nieprzyzwoite myśli. Te perfumy, tak samo jak bielizna marki La Perla, to zmysłowość, erotyzm, niepohamowana kobiecość.

W otwarciu jest dużo dojrzałego liczi - w wersji znanej także z Aury - Swarovski. Wyraźne są też maliny, choć ja upierałabym się, że czuć tam także truskawki lub poziomki. Pozwoliły uzyskać efekt soczystych słodkich owoców. Pieprz ratuje całość przed utonięciem w ulepnej owocowej pulpie, zamiast tego dodaje drażniącego nos charakteru. Kwiaty - w tym przypadku najwyraźniej czuć jaśmin, również pomagają uciec od ściśle kulinarnych skojarzeń - wspomniana już pudrowość, kojarzy mi się bardziej z używanym w buduarze talkiem do ciała, niż chmurą pudru używanego przez nasze babcie. To potęguje efekt zapachu seksownej uwodzicielki.

Owszem, zapach bywa banalny, ale prawda jest taka, że gdybym miała się wybrać na randkę, postawiłabym na J'aime, jako najbardziej skuteczny środek uwodzący. La Perla ostrożnie balansuje na granicy pomiędzy prostotą a prostactwem. Schlebia masowym gustom, ale robi to w sposób tak uroczy, że nie sposób jej się oprzeć. W często pojawiających się na rozmaitych forach wątkach dotyczących "najseksowniejszych perfum: J'aime jest wymieniana bardzo rzadko. Z jednej strony mnie to dziwi - potencjał drzemiący w tym różowym flakoniku jest ogromny, z drugiej strony, wolę zostawić tę tajną broń dla siebie. Pamiętam, że gdy raz użyłam ich na uczelnię - od mojej szyi nie chciały się oderwać nawet koleżanki. Od tamtej pory, oszczędzam La Perlę na wyjątkowe okazje.

Długo nie mogłam zebrać się do kupienia własnego flakonu. Zawsze odkładałam zakup na później, sama nie wiem czemu. W końcu w grudniu zeszłego roku marzenie się spełniło i mój kochany mężczyzna podarował mi La Perlę w prezencie gwiazdkowym.

Na koniec - krótka adnotacja o flakonie z grubo ciosanego szkła - piękno zamknięte w prostocie. Jedna z najestetyczniejszych buteleczek dostępnych obecnie na rynku.

Stworzone w 2007 roku przez Francoise Caron
Nuty zapachowe:
pieprz, liczi, bergamotka, 
jaśmin, lilia wodna, maliny,
karmel, paczula, białe piżmo, ambra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz