poniedziałek, 3 września 2012

Nowości w perfumeriach cz. I

Ostatnie testy w perfumeriach nie przyniosły żadnych epokowych odkryć, wręcz przeciwnie, wszystkie testowane przeze mnie zapachy są wyjątkowo wtórne. Mimo to, na sześć testowanych przeze mnie perfum, aż cztery lądują na liście must have'ów i to o nich ta notka. Są one mocno inspirowane (to najdelikatniejsze określenie jakie przyszło mi do głowy) znanymi i lubianymi zapachami, ale prawda jest taka, że jak zrzynać to od najlepszych, więc wybaczam wtórność i doceniam tę odrobinę inwencji własnej, która pozwoli na sukces marketingowy. Wierzę bowiem, że większość z tych propozycji będzie się świetnie sprzedawać.



Zacznę od mojego niekwestionowanego faworyta: Alien Essence Absolue. Nie będę oryginalna w stwierdzeniu, że to miks klasycznego Aliena i Addicta. Jaśmin walczy tu o pierwszeństwo z duszną wanilią jaką znamy z perfum Diora. Ambra jest tutaj dokładnie taka jaką lubię najbardziej: gęsta, słodka, idealnie wkomponowana. Moja skóra faworyzuje ambre, przez co reszta składników schodzi na drugi plan, tutaj udało się ją ujarzmić. Kadzidło i mirra pojawiają się w końcowej fazie jedynie jako delikatny dodatek.  Trwałość i ogon znakomite- jak to u Muglera.

Rok: 2012
Twórca: Pierre Aulas
Nuty: jaśmin
         drzewo kaszmirowe, korzeń irysa
         wanilia, biała ambra, mirra, kadzidło


                                                     

Lancome- La Vie Est Belle to dla mnie ciężki orzech do zgryzienia. Perfumy ładne, długotrwałe, ale mało ambitne jak na markę o takiej tradycji jak Lancome. Już poprzedni zapach- flanker Tresor- Midnight Rose raził infantylnością- tutaj nie jest lepiej.

Otwarcie to przede wszystkim Flowerbomb. Zapachu Victor&Rolf po prostu nie trawię, w La Vie Est Belle, sytuację ratuje duża ilość dojrzałej czarnej porzeczki, która jest idealnym kontrastem dla pralinek i mocno syntetycznej wanilii. Po kilku godzinach, najnowsze perfumy Lancome, ewoluują na mojej skórze w kierunku sztucznej, chemicznej kwaśności jaką znam z Gucci Rush czy też Naomi Campbell- Cat Deluxe. Pudrowo-musujące, urocze, ale bardzo mało skomplikowane.

Na koniec dodam, że jestem zachwycona flakonem. Podobne projekty już były, jak choćby Histoire d'Eau Mauboussin, co nie zmienia faktu, że buteleczka jest naprawdę prześliczna. Lubię grube, ciężkie szkło, więc prędzej czy później La Vie Est Belle, będzie moje. 

Rok: 2012
Twórca: Olivier Polge, Dominique Ropion, Anne Flipo
Nuty: czarna porzeczka, gruszka
          irys, jaśmin, kwiat pomarańczy
          paczula, fasolka tonka, wanilia, pralina




Jedyny zapach, co do którego sukcesu marketingowego mam wątpliwości to Roberto Cavalli Eau De Parfum. Kompozycja prosta, ale na tyle ciężka, że delikatnym nosom, przyzwyczajonym do sephorowo-douglasowych kwiatków-sratków może się nie spodobać. Jest ciężki, duszący, w stylu starych dobrych lat 80-tych, choć w żaden sposób nie można go nazwać anachronicznym. Słodycz wanilii i fasolki tonki nie jest ani trochę ulepna za co chwała Bogu i kwiatowi pomarańczy. Roberto Cavalii jest konsekwentny. Jego ubrania są bardzo ostentacyjne, zwracające na siebie uwagę. Takie są też najnowsze perfumy sygnowane jego imieniem, choć to prosta i mało odkrywcza kompozycja to krzykliwa i nie dająca przejść obok niej obojętnie.


Rok: 2012
Twórca: Louise Turner

Nuty: różowy pieprz
         kwiat afrykańskiej pomarańczy
         benzoes, fasolka tonka, wanilia



Lady Gaga-Fame. Po przeczytaniu malo entuzjastycznych recenzji, nie spodziewałam się wiele. Niestety, moje i tak małe oczekiwania zostały zawiedzione. Perfumy są po prostu ładniutkie, milutkie, przyjemniutkie i sto tysięcy innych mało poważnych zdrobnień. Mieszanka miodu, brzoskwini i orchidei pachnie na mnie jak szampon Johnson's Baby albo delikatny talk dla niemowląt. Tak nie pachnie sława. Tak pachną sklepy Mothercare. Kadzidła w Fame nie czuję w ogóle. Trwałość jest mierna, projekcja żadna. Perfumy są po prostu ładne, bezpieczne. Kontrast pomiędzy drapieżnym flakonem, smolistym płynem a bezpłciowym zapachem jest ogromny. Wielka szkoda, że taki potencjał został zmarnowany.

Rok: 2012

Nuty: pokrzyk wilcza jagoda (belladona), orchidea, jaśmin wielkolistny, miód, morela, szafran, kadzidło

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony fragrantica.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz