Ponieważ ma to być blog o perfumoholizmie, a więc od razu z grubej rury. Pierwsza notka będzie o perfumach, które kupiłam tylko dlatego, bo zależało mi na flakonie...
Caron to dom perfumeryjny ze stuletnimi już tradycjami. Początek jego działalności datuje się na 1911 rok i mimo, że firma działa do dziś, pozostali wierni dwóm rzeczom: pięknym flakonom i bogatym, intensywnym woniom. Każda buteleczka perfum Caron jest małym dziełem sztuki, ale mogą być one uznane za zbyt bogate i zdobne jak nasz XXI-wieczny gust. Dostępna obecnie wersja, zdobiona Statuą Wolności, (Lady Caron ma być hołdem złożonym Ameryce, yeah... whatever), przerasta mnie estetycznie. Wolę rzeczy prostsze i mniej patetyczne, dlatego też gdy zobaczyłam w internecie aukcję Lady Caron w limitowanym flakonie, wiedziałam, że flaszka będzie moja. Pochodzi z limitowanej serii, w której legendy takie jak Parfum Sacre, Muguet du Bonheur czy właśnie Lady Caron zamknięte zostały we flakonach w kształcie walca, które są osłonięte imitacją skóry płaszczki a korek przypomina złotą kopułę. Ta imitacja skóry nie dawała mi spać po nocach, koniecznie chciałam zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości i to w sumie jedyny powód, dla którego kliknęłam Lady Caron. Niestety, perfumoholizm, jak każde uzależnienie, jest chorobą straszną.
Mimo wszystko nie żałuję. Zapach nie jest do końca w moim stylu, ale jest na tyle piękny, że uważam je za udany zakup. Czuję w nim głównie białe kwiaty na szyprowej bazie, ale owoce w spisie nut, tłumaczą czemu perfumy wysładzają się na skórze. Są diabelnie intensywne, długotrwałe i mogą przyprawiać o ból głowy. Duża dawka mechu dębowego czyni je trudnymi w odbiorze, są dość staroświeckie, jak na twór z 2000 roku. Polecałabym wszystkim fankom i fanom zapachów vintage. Są dość podobne do starej Chloe by Karl Lagerfeld, choć stoją o półkę wyżej w wykonaniu i finezyjności. Pomimo całej przemyślanej filozofii dotyczącej dedykacji tych perfum Ameryce itd., sama nazwa trafnie oddaje charakter tego zapachu. Perfumy dla damy.
Rok: 2000
Twórca: Richard Fraysse
Nuty: magnolia, jaśmin i neroli
tuberoza, malina, brzoskwinia i róża
drzewo sandałowe i mech dębowy
Zdjecie nr 2. zapożyczone ze strony sensualitysin.com
Moja zdecydowanie dojrzała ciocia uzywa tego zapachu regularnie, na jej skórze tak pięknie się rozwija ,żę mimo swoich lat zbiera komplementy od panów w róznym wieku :)
OdpowiedzUsuń